Od 20 lat działa we Wrocławiu Dom Ciepła, placówka dla osób żyjących z HIV i chorych na AIDS. W tym okresie z pomocy skorzystało w nim 426 osób. W momencie powstania była to druga taka placówka w Polsce i wciąż jest jedynym takim miejscem na Dolnym Śląsku.
Fot. pixabay.com
W rozmowie z PAP współtwórca Domu Ciepła we Wrocławiu dr Maciej Nowicki pokreślił, że początki były trudne, ponieważ w latach 90-tych osoby zakażone HIV były społecznie piętnowane i pozbawione perspektyw pomocy.
„Osoby żyjące z HIV były wówczas najczęściej bezdomne, odrzucone przez najbliższe środowisko, mocno doświadczone przez życie i w głębokiej depresji szukały pomocy. I cieszę, się, że tu we Wrocławiu wysiłkiem wielu osób udało się im pomóc” - powiedział Nowicki.
Dodał, że przy tworzeniu Domu Ciepła zawsze obowiązywała podstawowa zasada „pomocy dla samopomocy”.
„Chodziło o to, żeby osoby zakażone pomagały innym osobom zakażonym. W domu zgromadziła się grupa osób żyjących z HIV. Byli to głównie ludzie, którzy opuszczali ośrodki odwykowe dla narkomanów. Szczególną grupę stanowili ci, którzy w trakcie terapii dowiadywali się, że są osobami zakażonymi HIV. W latach 90-tych nie mieli przed sobą praktycznie żadnych perspektyw” - podkreślił Nowicki.
Od 2000 r. Dom Ciepła zaczęło prowadzić Stowarzyszenie „Lekarze nadziei”, które dzięki wsparciu samorządu Wrocławia rozwijało działalność placówki. Z pomocą wolontariuszy prowadzone były kursy, szkolenia, warsztaty, organizowano pomoc w załatwianiu dokumentów i zasiłków oraz pomoc w leczeniu.
„Pomagaliśmy w kontaktach z innymi osobami zakażonymi HIV. Prowadziliśmy grupy wsparcia, pomagaliśmy w negocjacjach rodzinnych, udzieliliśmy wielu porad psychologicznych. Wreszcie w 2003 r. powołaliśmy stowarzyszenie 'Plus Minus', w którego zarządzie znalazły się osoby żyjące z HIV. To było naszym spełnieniem marzeń i zrealizowaniem tej zasady: pomocy dla samopomocy” - powiedział dr Nowicki.
Dodał, że rok później to właśnie stowarzyszenie „Plus Minus” zaczęło prowadzić Dom Ciepła we Wrocławiu i od 2004 r. zarządza tym obiektem przez trzynaście lat. Zatrudnia etatowo tylko jedną osobę, a większością spraw zajmują się pensjonariusze i wolontariusze.
W ciągu 20 lat placówka pomogła 426 osobom, w tym 35 dzieciom i 17 noworodkom. W domu mieszkało 318 mężczyzn i 73 kobiety, w tym gronie było 73 par. Obecnie mieszka w nim kilkanaście osób. Najstarszy pensjonariusz miał 66 lat, a najdłuższy pobyt to 18 lat. Uruchomiony telefon zaufania rocznie udziela około tysiąca porad, a do punktu konsultacyjnego zgłasza się co roku ponad 50 osób. W tym okresie udało się też pozyskać dla podopiecznych pięć mieszkań socjalnych.
„Przez te lata z pewnością zmieniło się społeczne nastawienie wobec osób żyjących z HIV, zmieniła się ich sytuacja. Jednak oni nadal wolą się nie ujawniać, wolą zachować anonimowość, bo nie wiadomo jaka będzie reakcja innych ludzi” - podsumował dr Nowicki.